12841295_971197079617105_7523060771271425228_o

To był niesamowity dzień.

To był niesamowity dzień.

Facebook pyta mnie, jak się czuję. Szukam emotikonów, jest – wzruszenie. Ale ta buźka jest smutna. A ja nie czuję smutku. Moje wzruszenie jest dobre.

Może dlatego, że byłem we Wrocławiu, a Wrocław jest piękny. Może dlatego, że pracowałem dziś rano z handlowcami z jednego z moich ulubionych salonów sprzedaży samochodów w kraju i zrobiliśmy kawał dobrej roboty.
Może dlatego, że byłem w niesamowitym Narodowym Forum Muzyki i występowałem na jednej z najpiękniejszych sal w moim życiu.
Może dlatego, że mówiłem do ponad 1000 osób zebranych przede mną i uczyłem ich o strategiach budowania globalnej marki osobistej.

Dziś coś się stało. Między salwami dzikiego śmiechu, krytyki naszych narodowych przywar, strategiami które doprowadziły mnie tu, gdzie jestem, była miłość. Zastawiałem się, co to jest, ale już wiem – to jest miłość.
Do ludzi, którzy są pracowici i wierzą, że mogą więcej.
Do ludzi, którzy mówią: jestem Twoim fanem, czekających w kolejce po zdjęcie, o których myślę – jeśli mogę Cię uszczęśliwić tylko jednym selfie, to mogę zostać do północy.
Do ludzi, którzy są nie do zajechania i zawsze wstają na nogi.
Do ludzi, którzy mają w sobie tyle pomocniczości, że jak spada mi butelka, to wstają by mi ją podać.
Do ludzi, których czuję na wskroś, a oni czują mnie. Ja wiem, że oni wiedzą, a oni czują, ja mówię do nich.
Do ludzi, którzy są wdzięczni.
Do ludzi, którzy robią owację na stojąco, a ja przeżywam skromność, choć to brawo biją mi.

Jest coś tak niepowtarzalnego w ojcu, który chce autograf dla swego syna. Mężu, który woła żonę do zdjęcia, tylko by mi pokazać, jak bardzo jest z niej dumny. Kobiety, która się poprawia zanim stanie obok, bo chce pięknie wypaść, bo wie, że jest piękna. Grupy kolegów z pracy, którzy stają wszyscy razem i mnie przesuwają na środek, a ja w swojej roli cieszę się jak dziecko, że jestem komuś potrzebny.
Ta rola spełnia swoje zadanie.

I te zdjęcia… Tej majestatycznej sali.
Szczęśliwych ludzi.
I tego starzejącego się faceta, z którego zmarszczek jestem tak dumny. Każda bowiem oznacza wyrycie kolejnego rozdziału życia.

A teraz do samolotu.
Do taksówki.
Do domu.
Do pokoju córki, pocałować, bo będzie spać. Jest bezpieczna, więc tata jest spokojny.
Do sypialni, do mojej żony. Czeka na męża. To jest miłość.

To był niesamowity dzień.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *