11870799_864620440274770_8633308024604160874_n

5 cech mentalności polskiej, które ograniczają nasz potencjał

Jedzie Polak samochodem, ktoś zajeżdża mu drogę. Polak myśli: „Ale debil!”. I przyspiesza, by sprawdzić. Podjeżdża, patrzy się cynicznie przez okno na drugiego kierowcę i sprawdza. Faktycznie, debil! Myśli i zwycięsko odjeżdża. Brzmi znajomo? To dopiero początek. Dziś będzie o ograniczeniach polskiej mentalności. Kontynuuj czytanie →

24 małe rzeczy, które budują udane i długotrwałe związki

Znasz to? Świata poza sobą nie widzicie na początku związku, a namiętność jest tak płomienna, że w życiu nie może być lepiej. Możecie rozmawiać o wszystkim, godzinami patrzeć sobie w oczy… A jednak, potem coś się zmienia. Kiedy? Czy już po kilku miesiącach, gdy jeszcze jesteście na emocjonalnym haju, czy też dopiero po kilku latach, gdy mózg nieuchronnie adaptuje się do istniejących bodźców i przestaje je zauważać? Oglądanie nagiego ciała staje się oczywiste. Coraz więcej jest smartfonowych wieczorów z nieobecnymi myślami dwiema osobami siedzącymi obok siebie. Mniej ze sobą rozmawiacie i częściej mijacie się w korytarzu bez zwracania na siebie uwagi. Aż pojawiają się pierwsze wątpliwości co do bycia razem. Według badań GUS 27% nowo zawartych małżeństw rozwiedzie się: w 33% odpowiada za to niezgodność charakterów, a w 25% – zdrada i zaangażowanie uczuciowe w inną relację. Czy można tego uniknąć? Można, ale trzeba wiedzieć jak. Podobnie jak najlepszą prewencją przed otyłością jest systematyczne uprawianie sportu i dobra dieta, tak w przypadku związku – świadome jego budowanie. Oto 24 małe rzeczy, które pomogą to robić, bo z nich właśnie – niczym z małych cegiełek – buduje się stały, stabilny związek.

Kontynuuj czytanie →

Przepis na szczęście

10801957_747666535303495_9118350380993282938_nJeśli masz choć jedną osobę obok siebie przy której nie musisz się zastanawiać czy dobrze wypadasz, jesteś szczęśliwy.

Osobę, która nie ocenia czy jesteś dobry lub zły mimo tego że jest gotowa powiedzieć Ci, co naprawdę myśli lub czuje. To akceptacja, która mówi: czasem robisz dobrze, czasem robisz źle, ale w obu przypadkach możesz na mnie liczyć.

Osobę, która służy Ci wsparciem gdy jesteś w tarapatach. Wtedy dopiero możesz zobaczyć czy ludzie byli z Twoją „lepszą” wersją, czy z całością Ciebie.

Osobę, której możesz nie widzieć przez wiele lat, a potem gdy się spotykacie to zaczynacie rozmowę tak jakby nic się nie zmieniło.
Osobę, której chcesz się zwierzać bo ufasz, że nie obrobi Ci dupy za plecami. Inwestujesz w relację to, co masz najcenniejsze – siebie prawdziwego.

Przez długie lata nie umiałem robić przyjaciół (celowo użyte wyrażenie, bo wychodzę z założenia że jest to umiejętność jak każda inna). Nie wiedziałem kogo wybierać, więc wiązałem się z ludźmi którzy byli ze mną, ale w warunkowej wersji; gdy ja się zmieniałem, oni tego nie akceptowali. Długie lata myślałem że coś jest ze mną nie tak – wyjeżdżałem na 3 miesiące do Azji, wracałem na studiach na kolejny rok i zaczynałem opowiadać znajomym co mnie spotkało, a oni mnie nie rozumieli… Albo zrozumieć nie chcieli. Dlatego zmieniałem tych „przyjaciół” cały czas.
Potem zrozumiałem, że istnieje poziom szczególnej przyjaźni w związku z kobietą – w którym chęć bycia razem, seksualność i wzajemne wsparcie przenikają się wzajemnie. Może dlatego, że gdy moja żona przyjechała bez niczego i nikogo z Meksyku do Polski musiałem być jej kolegą, koleżanką, kochankiem, przyjacielem, facetem, mężem, wsparciem, towarzyszem i wszystkim innym.
Dotarło do mnie też, że w pewnej chwili nie chcesz się zmieniać; to jest magiczny moment gdy odpadają od Ciebie wszyscy którzy zmieniać Cię chcieli albo liczyli na to że kiedyś będziesz inny i będziesz im pasował. Poznałeś swoją naturę, dobrze Ci z nią i wtedy pojawiają się ludzie którzy chcą Cię takim jakim jesteś. To przyjaciele.

Miałem kilku w swoim życiu.
Jednego w 1 klasie podstawówki zapytałem przy pierwszym spotkaniu czy będzie moim najlepszym przyjacielem. I zgodził się.
Potem poznałem kilka kobiet na przestrzeni wielu lat które budowały ze mną życie. Stały się przyjaciółkami. Przy rozstaniach zwykle przyjaźń się kończyła, ale z jedną daliśmy radę. Lubię z nią rozmawiać o starych czasach.
Kiedyś, gdy miałem 20 lat, była promocja LOT-u i bilet do Grecji kosztował grosze. Poleciałem do Aten poznać jakiegoś gościa z którym forumowałem o podróżach kilka tygodni wcześniej. Mama krzyczała – ale Ty go nie znasz! Ale poleciałem. I była magia. Pamiętam jak wbiliśmy się na jedną imprezę z ważnym politykiem i założyłem się z nim że poznam tego polityka. W krótkich spodenkach podchodzę do niego i mówię: cześć, jestem z Polski, a tu nagle dzika ilość dziennikarzy robi nam zdjęcia. A ja ledwo się trzymałem na nogach (bufet i trunki były za darmo, a ja byłem biednym studentem).
Potem w Meksyku poznałem człowieka na seminarium z komunikacji który mnie zaprosił do siebie bym zrobił kurs Fast Languages (błyskawiczna nauka języków obcych). Tak zaczęła się moja kariera międzynarodowa, a z nim robiliśmy takie numerym że na samą myśl się czerwienię, choć wstydliwy facet nie jestem.
Byli jeszcze inni, ale to garstka ludzi poznanych w życiu. Ale wyjątkowej wartości. Ceń swoich przyjaciół, bo inaczej będziesz szukał poklasku wśród takich których w gruncie rzeczy masz gdzieś, dla których również Ty wartością nie jesteś.

Czasem spędzamy życie szukając kogoś idealnego, przez co tracimy ludzi nieidealnych których mamy u swego boku, a którzy mogliby nas uczyć idealnie szczęśliwymi.

Wdzięczność

10351082_739304686139680_2788765256853647679_nMoment, w którym bierzesz odpowiedzialność za swoje życie, to jednocześnie moment, w którym pojawia się wdzięczność. To przepotężna energia. Jest absolutnym i pełnym poczuciem bezpieczeństwa. To umiejętność cieszenia się z tego, co się ma, i zrozumienie, że wszystko, co się dzieje, jest prezentem od Boga. Jest to w pełni uświadomiony egocentryzm, w którym zdajesz sobie sprawę z tego, że świat jest permanentnym darem. To stan, w którym zaczynasz kochać świat i godzić się z karmą. To stan, w którym za każdym razem mówisz: „O! To jest dokładnie to, czego potrzebowałem”.

Zobacz, ile rzeczy – z pozoru negatywnych – które przydarzyły się w Twoim życiu, to jednocześnie takie, które później umożliwiły Ci osiągnięcie czegoś. Coś, co kiedyś uznawałeś za katastrofę, ale dzięki czemu Twoje życie zmieniało się na lepsze. Zobacz, ja wielki mógłbyś się wówczas stać, gdybyś już wtedy był zdolny do szczerego, świadomego i rozumnego stwierdzenia: „Dziękuję za to, bo to jest dokładnie to, co w tym momencie życia było mi potrzebne, bym mógł później stać się tym a tym, bądź dokonać takiej czy innej zmiany!”.

Istotą wdzięczności jest bowiem zdawanie sobie z tego sprawy w czasie teraźniejszym, a nie po jakimś czasie. Skoro prędzej czy później będziesz za to wydarzenie w swoim życiu wdzięczny, to po co czekać? Bądź wdzięczny od razu, a będziesz mniej cierpieć. Im bardziej jesteś świadomy, jak ten system działa, tym bardziej tak naprawdę skracasz sobie czas bólu pomiędzy momentem negatywnego wydarzenia a przyszłą konstatacją, że to wydarzenie do czegoś Ci było potrzebne.

Celem wdzięczności jest nieustanne dziękowanie, a efektem – miłość do świata, pełna zgodność z własną karmą i nieustająca gotowość do pełnienia misji. Tutaj też pojawia się prawo obfitości, zgodnie z którym wszystkiego jest w wystarczającej ilości dla wszystkich. To tutaj jesteś wdzięczny za to, co już masz i prosisz o więcej, bo masz pełne przekonanie, że dóbr, które oferuje świat, wystarczy nie tylko dla Ciebie, ale też dla wszystkich pozostałych. Zaczynasz żyć w przeświadczeniu, że wszystko, co się dzieje, jest potrzebne i dobre. A wtedy rodzi się zupełnie nowa jakość życia.

W końcu ilość czasu cierpienia jest wprost proporcjonalna do długości czasu zrozumienia, czemu to, co się wydarzyło, było Ci potrzebne. Na tym polega rekonwalescencja.

Cierpisz dokładnie tyle, ile jest Ci potrzebne, by zrozumieć, po co i było potrzebne to, co się wydarzyło. Dopiero później pojawiają się akceptacja i wybaczenie. I wreszcie wdzięczność.

To mechanizm, dzięki któremu zaczynasz rozumieć, że wszystko, co się do tej pory wydarzyło, prowadziło Cię do tego właśnie momentu, w którym jesteś. Zatem dziękujesz za to, co się stało. Dziękujesz każdemu byłemu partnerowi, który Cię porzucił, bo właśnie dlatego możesz być dzisiaj z tym, z kim związek daje Ci prawdziwą miłość i szczęście. Poczucie prawdziwej wdzięczności pozwala Ci zrozumieć, że wszystko to, co teraz czujesz jako niedoskonałą cząstkę siebie, staje się jednocześnie powodem do dokonania zmiany. To, że czujesz, iż jesteś jeszcze niedoskonały, pozwala Ci się rozwijać. I za to powinieneś być wdzięczny. Zaczyna się wówczas życie w innym świecie. Odnosisz wrażenie, że cały czas jesteś pod parasolem ochronnym, który daje Ci wdzięczność. Pod parasolem świadomości, że jest jakieś wyższe „coś”, co Cię bezwarunkowo kocha i otacza opieką. A momenty, w których przydarzają Ci się rzeczy, które nie są dla Ciebie miłe, które niosą ze sobą ból, są ci potrzebne do tego, byś mógł wzrastać. Jest więc za co czuć wdzięczność permanentnie, każdego dnia, o każdej porze i w każdej sytuacji. Takie poczucie to wejście na wyższy poziom, to egzystowanie na zupełnie innych wibracjach. Zaś zrozumienie zasad funkcjonowania tych poziomów to przecież wyraz inteligencji emocjonalnej.

Siła kobiecości

1507567_736349426435206_3869717901609194279_nŚwiadome związki są najprawdziwszym lustrem. Ponieważ sami nie możemy się zobaczyć, potrzebujemy drugiej strony. Ale ani takiej, która zazdroszcząc poniża, ani takiej, która podziwiając idealizuje. Dopiero w równej relacji możemy siebie poznać i rosnąć.

Bardzo wiele zrozumienia i tego, co dziś wiem, zawdzięczam Wam, kobietom. Mamom, córkom, zołzom, księżniczkom, żonom, kochankom, szefowym, uległym i dominującym, męskim i kobiecym, Europejkom, Latynoskom, Azjatkom i Amerykankom. Zarówno w tym lepszym, jak i w tym gorszym emocjonalnie wydaniu.

Gdyby nie Wasza bezwarunkowa miłość, nie umiałbym kochać.
Gdyby nie Wasze poświęcenie nie wiedziałbym, że JA jest środkiem, a nie celem.
Gdyby nie Wasz podziw nie wiedziałbym, że jestem wartościowy.
Gdyby nie Wasze odrzucanie, nie zaakceptowałbym siebie.
Gdyby nie Wasza wrażliwość nie rozumiałbym, że czucie jest ważniejsze od myślenia.
Gdyby nie Wasza kobiecość, nie stałbym się mężczyzną.
Gdyby nie Wasza męskość, nie stałbym się człowiekiem.
Gdyby nie córka, nie stałbym się ojcem.
Gdyby nie żona, nie stałbym się mężem.
Gdyby nie Wasze dąsy, nie potrafiłbym tolerować.
Gdyby nie Wasze manipulacje, nie potrafiłbym zachować rozsądku.
Gdyby nie Wasza intuicja, nie byłbym niczym więcej niż logicznym robotem.
Gdyby nie Wasza delikatność, moja twardość byłaby niszcząca, nie chroniąca.

Tak jak kobieta dla mężczyzny, jak i mężczyzna dla kobiety jest drogą do zrozumienia pełni człowieczeństwa. Wiedząc o tym, gdy o udział w projekcie Akademia Kobiecości poprosiła mnie redakcja Cosmopolitan, zgodziłem się bez wahania. Bo mogłem okazać swoją wdzięczność, wytłumaczyć jako mikstura męsko-psychologiczna rzeczy z zupełnie innego niż kobiecy punktu widzenia i dodać wartości rozwojowi kobiecości.

Powiedzieć o tym, że zamiast chcieć być idealne, mogą być sobą. I wyjść z bajki że kiedyś idealne będą, bo to nie ich własna bajka.

Nauczyć, że należy wymyślić siebie jako matki, żony, kochanki, a także w pracy i czasie wolnym i porzucić modele rodzinno-kulturowe, które nakazują im żyć według narzuconego schematu.

Pomóc uwalniać się od dualizmu: mężczyzna mnie zbawi i muszę znaleźć takiego, który mnie pokocha jaką jestem versus jestem niezależna i nie potrzebuję mężczyzn w ogóle. Jeden prowadzi do uzależnienia poczucia własnej wartości od mężczyzn i jest z epoki patriarchalnej, a drugi prowadzi do okupienia życia rodzinnego karierą i sukcesem opartym na ukrytej frustracji i iluzji, że związek to rezygnacja z siebie.

Opowiedzieć o tym, że matkowanie mężczyźnie prowadzi do konkurowania z jego matką oryginalną, w której to nierównej walce kobieta przegra, a granie roli małej dziewczynki prowadzi do bycia zdominowaną i jego znudzenia seksualnego partnerką, która nie mając swego życia przestała być pociągająca i stała się kandydatką do zdrady.

Miałem okazję być też obcałowany, obfotografowany, odżywiony i zaopiekowany. Dziękuje redakcji Cosmo za dobrą robotę i piękną wizję. Dziękuję Paniom, które zdecydowały się uczestniczyć w I edycji Akademii Kobiecości Cosmo i pozdrawiam Was bardzo serdecznie. Dziękuję też wspaniałym interlokutorom – Oldze Kozierowskiej Sukces Pisany Szminką, Maciejowi Zieniowi ZIEŃ, Karolinie Cwalinie Sexy zaczyna się w głowie iHonorata Honey Skarbek. Życzę Wam sukcesów, szczęścia i dalszych inspiracji w wykonywaniu wspaniałej pracy, którą robicie.

Pułapki XXI wieku: Praca i pieniądze to niezależność

Pułapka czwarta: własna praca i pieniądze oznaczają niezależność.

Nie – oznaczają zależność od posiadania pracy i posiadania własnych pieniędzy.

Na początku zależymy jako dzieci od naszych rodziców. Dorastając staramy się być niezależni, lecz przybiera to w dzisiejszych czasach różne formy nowych uzależnień… Uzależnienie od poczucia akceptacji przez innych, od sztucznych ról społecznych i od cudzych systemów wartości.

Uzależniamy się (paradoksalnie) od dążenia do wolności, zamiast zaakceptować że nie jesteśmy sami na świecie i ciągle będziemy zależni od innych czynników.

A dla Ciebie, czym jest praca? Czym są pieniądze? Jak utrata jednego lub drugiego wpłynie na Twoje plany i poczucie własnej wartości?

Chęć zaimponowania innym…

11Chęć zaimponowania innym, szukanie ich akceptacji albo miłości, próby zdobycia kogoś – to droga donikąd, powodująca utratę koncentracji i zdradzanie swych ideałów.
Świat jest pełen różnych ludzi. Niektórzy z nich są wyjątkowo oporni na zmianę i oczekiwanie akceptacji od kogoś zafiksowanego na własnych przekonaniach jest stratą czasu i energii. Zawsze będą tacy, którzy uznają, że jesteś nie taki, jaki według nich powinieneś być i zechcą Cię zmienić, byś pasował do ich wyobrażeń.
Mężowie zmieniający żony, żony temperujące charakter mężów – to wycieczki prowadzące często do konformizmu i życia wbrew własnemu światopoglądowi. Chcąc, by inni nas polubili, podświadomie stajemy się szarzy i przeciętni, a ludzi bez wyrazistych osobowości się nie zapamiętuje.

Skupiając się na tym, co masz w życiu do zrobienia, przestajesz grać rolę zielonego dolara, który ma się każdemu podobać i zaczynasz kreować własny los w oparciu o serce i intuicję. Jeśli dodatkowo Twoje działanie stoi w sprzeczności z określonym prądem kulturowym, musisz liczyć się z powszechną krytyką, na którą po prostu nie masz wpływu.

Serdeczności!