Czy jesteś w stanie znieść sukces?

To będzie na początku niewidzialne, ale potem już nie będziesz w stanie temu zaprzeczyć. Zrozumieć, dlaczego i skąd się to bierze.
Najpierw, gdy zaczniesz zarabiać nieco więcej, znajomi będą się spodziewali, że zafundujesz drinka. Gdzieś, między słowami, pojawią się małe docinki, że teraz to byś mógł wspomóc, bo Ci się powodzi.. Najpierw tego nie zauważysz…

Gdy schudniesz i zaczniesz nakładać miniówki, pojawi się niewidoczny wcześniej strach – czemu, przecież mam ładne nogi? Dlaczego ich nie pokazać? Będziesz szła po ulicy i czasem ktoś odwróci wzrok, a czasem jakiś facet się zaślini na Twój widok. „Ale dupa” – ktoś skomentuje, a Ty niekoniecznie poczujesz się przez to lepiej. Nie chciałabyś być dupą, chciałabyś być sobą.

Gdy zbudujesz więcej mięśni i urosną Ci barki, poszerzą plecy i zmniejszy pas, kolegom, z którymi wcześniej piłeś piwo, przyjdzie do głowy, by się z Tobą siłować na rękę. „Jakaś dziwna prowokacja jedna za drugą, po co?” – pomyślisz sobie. Ponieważ dbasz o siebie, kupisz sobie nowe ciuchy i więcej kosmetyków. Kolega zobaczy, gdzieś w kuluarach pojawi się słowo „ciota”.. Laluś.. Ale Ty nie jesteś ciotą ani lalusiem, Ty po prostu zacząłeś dbać o swój wygląd.

Ponieważ sukces to naczynia połączone, dostajesz podwyżkę w pracy i awans na nowe stanowisko… Nagle odsuwają się koleżanki, zaczynają Cię unikać, ktoś mówi że przespałaś się z szefem. Ty wiesz, że się nie przespałaś, wiesz, że pracowałaś po kilkanaście godzin na dobę, gdy one chodziły na imprezy i plotkowały o wszystkich poza sobą. Ale to nie ma znaczenia, stałaś się firmową dziwką. A Ty za to, jako mężczyzna musiałeś mieć plecy – na pewno znajomości Cię wprowadziły na nową półkę. Ty wiesz, że zrobiłeś kilka takich deali, jakich nie potrafił nikt inny, że musiałeś wejść na inną półkę bo zarobiłeś dla szefa ogromne pieniądze. To i tak nie ma znaczenia…

Potem jest tylko gorzej.
Wyglądasz coraz lepiej, idziesz po ulicy i wyglądasz jak przysłowiowy milion dolarów i kobieta, idąca ze swoim facetem, zwraca na Ciebie uwagę. Dla niego – jej partnera – jesteś dupkiem, ponieważ on w niczym nie przypomina Ciebie. On jest gruby, pachnie wczorajszą wódką, a Ty ćwiczysz 5x w tygodniu i kupujesz ciuchy na miarę. Rodzina Ci mówi: to za drogie, nie kupuj tyle, przecież Ci to nie jest potrzebne.. Tłumaczysz im, że po to pracujesz, by sobie kupować to, na co masz ochotę, że spełniasz swoje marzenia, że kreujesz życie, jakie chcesz. I mówisz to, i rozumiesz coraz bardziej… Oni Cię nie rozumieją.

Albo idziesz w pięknej spódnicy, z rozpuszczonymi włosami, dumna z tego jak wyglądasz. Wysiadasz z drogiego auta, mąż kobiety, idący z nią naprzeciwko, zaczyna się na Ciebie patrzeć, udając, że nie. „Dziwka!” – syknęła żona, poprawiając stary sweter kupiony na wyprzedaży (bo szkoda pieniędzy) i włosy z odrostami, których on nienawidzi, bo to jedyny sposób, by uchronić obraz siebie, jaki ona widzi w Tobie.

Obraz takiej siebie, jakiej zawsze pragnęła.

Potem zaczynasz odnosić kolejne sukcesy i zarabiasz znacznie więcej. Kupujesz sobie luksusowy samochód i jedziesz nim, dumny, po ulicach. Na pasach ktoś wytyka Cię palcem, inny pluje na maskę. Na tym etapie boli Cię tak samo jak kiedyś, tyle że już zaczynasz pojmować. Uosabiasz wszystko to, czego oni nie mają. Jesteś bardziej znany, nagle ludzie, którzy Cię nie znają, zaczynają mieć opinie na Twój temat. Jesteś złodziejem, manipulantem, kombinatorem, wyzyskiwaczem. Dorabiasz się kosztem innych, którym powinieneś przecież oddać swoje pieniądze. To, co masz, nie jest zasługą Twojej inteligencji ani ciężkiej pracy, nieprzespanych nocy, gdy inni balowali, zimnych poranków, gdy biegałeś na mrozie, a inni smacznie spali. Przyjaciele odsunęli się od Ciebie, byłeś jakiś taki sztywny, jak nie chciałeś z nimi pić piwa. Rodzina Ci mówi, że musisz ciągle uważać. I wiesz, że głupotą byłoby chowanie się pod brzydkim ciuchem, by jakiś zakompleksiony facet Ci nie ubliżał, albo jeżdżenie gorszym samochodem, by udawać że jesteś normalny.

W restauracji zwracasz uwagę kelnerowi, że jedzenie nie jest dobrze przygotowane i naturalnie prosisz o wymianę. Słyszysz z tyłu: czepialski dupek. I nie rozumiesz, jak można nie zwrócić uwagi przedsiębiorcy będąc klientem, że może usprawnić swój biznes, przecież jesteś klientem i masz prawo być najlepiej obsłużony.

Przecież musi być coś z Tobą nie tak…

I jest. Jesteś emanacją pełni ludzkiego potencjału. Jesteś materialnie bogaty, jesteś piękny i dumny ze swego ciała. Jesteś mądry i z pokorą potrafisz przyjmować wiedzę. Cieszysz się prezentami od Boga wiedząc, że świat to dar dla Ciebie, że możesz zarabiać ile chcesz, pracować z kim chcesz, mieć co chcesz. Jesteś okazem zdrowia, demonstracją nadludzkich możliwości. Jesteś zabawny, miły, sympatyczny. Potrafisz przyznać się do swoich wad i przeprosić, gdy kogoś zranisz. Nie masz potrzeby bycia idealnym, masz potrzebę wzrostu i obfitości.

I będąc tym wszystkim, pokazujesz każdemu kto taki nie jest (99% innych ludzi) kim można się stać. Krzyczysz do nich każdym zakupem, krokiem, słowem: Wy też możecie! I jakiś promil Cię posłucha i ciężką pracą i samozaparciem pójdzie. Inni pozostaną z wyborem: uznać to jaki jesteś Ty za wielkie i samemu wziąć się do roboty, albo zniszczyć Cię, zdewaluować, by usprawiedliwić przed sobą samym własne lenistwo, braki, chamstwo, lęki. A nade wszystko: czy jesteś w stanie znieść sukces, bo im wyżej będziesz, tym bardziej będziesz bity.

Nie pytajcie mnie jeszcze, jak osiągnąć sukces. Najpierw powiedzcie mi, czy dacie radę go znieść. To, że będąc bogatym staniesz się w oczach większości złodziejem. To, że mało kto zauważy Twoją ciężką pracę i będzie mówił, że miałeś fuksa albo kombinowałeś. To, że nie będziesz tolerować głupich zachowań swego partnera i odważysz się powiedzieć mu, że ma się zabrać do roboty. To, że przestaniesz tolerować średni serwis w restauracjach i zaczniesz domagać się lepszości, bo wiesz, że człowieka stać na więcej. Powiedz mi, czy dasz radę znieść, gdy będą wyzywali osoby Ci bliskie, które dostają w dupę tylko dlatego, że są Ci bliskie i powiedz mi, czy będziesz umiał odpuścić negatywnym emocjom i być dalej skupiony na swej misji.

Jeśli dasz radę, to zapytaj mnie o sukces. I pamiętaj – na górze boli tylko bardziej.

Prawo przyciągania

Zupełnie nie martwi mnie to, co chcę w życiu osiągnąć, bo po tylu latach realizowania marzeń wiem, że to nie jest problem. Zajmuje mnie coś zupełnie innego, czyli wdrażanie w życie prawa przyciągania. To trzecie, obok prawa wdzięczności i obfitości, które jest kluczowe w moim życiu.

Fundamentem tego prawa jest założenie, że podobne przyciąga podobne.

Skoro tak, to przyciągam podobne do siebie. Jak przyciągnąć milion dolarów? Jak przyciągnąć wspaniałego partnera? Jak przyciągnąć zdrowie? Jak przyciągnąć właściwego pracownika? Jak przyciągnąć mądrych ludzi? Po wielu latach już rozumiem, jak to działa.

Drugim fundamentem tego prawa jest chińskie powiedzenie: jak chodzi jak kura, jak wygląda jak kura, jak gdacze jak kura, to musi być kura (a nie kaczka-oszust). To zaczyna być oczywiste…
Jeśli chodzi milioner, wygląda jak milioner, mówi jak milioner, musi być milionerem. Jeśli chodzi jak mędrzec, wygląda jak mędrzec, mówi jak mędrzec, musi być mędrzec. Itd.

Wyobraź sobie taką sytuację. Ktoś w rzeczywistości zarabia 5K miesięcznie. Ale wygląda na 50K i tak jest postrzegany. Jego rozmówca więc, gdy usłyszy stawkę 10K za usługę, to sobie pomyśli: to tylko tydzień jego pracy, więc to jest okazja. I zapłaci o wiele szybciej niż w sytuacji odwrotnej, w której ktoś naprawdę zarabia 50K, ale wygląda na 5K. Teraz rozmówca słyszy 10K za usługę i czuje się oszukiwany, ma opory, nie chce płacić. Czemu? Bo ma wrażenie że ktoś, kto zarabia 5K, chce go wykorzystać…

Paradoksalnie, ludzie myślą, że kupią sobie ubranie za 10K, gdy już będą dużo zarabiać. Nie wiedzą, że prawdopodobnie bez tego ubrania nie zarobią tych pieniędzy, bo ich mózg nie rozpozna nowego programu, który w tym kontekście jest bardzo prosty: stać mnie.

Nie martwi więc mnie to, czy osiągnę dowolny cel, to już wiem. Martwi mnie kim muszę się stać, by być do niego podobnym. Mieć takie „ja”, być takim Mateuszem, który jest podobny do celu, który chce „przyciągnąć”. Gdy więc świetnie się ubieram i ktoś mówi „on wygląda jak milion dolarów” to wiem, że właśnie mogę podnieść stawki na adekwatne. A to w logiczny sposób zbliża mnie do kolejnej półki finansowej.

To prowadzi też do kolejnej rzeczy, czyli pytania równie istotnego: kim muszę się odstać, by zrobić miejsce na nowe rzeczy w moim życiu, te, które teraz chcę przyciągać? Buddyści powiedzą: musisz odpuścić, zrezygnować z przywiązania, np. do przekonań: to wyrzucanie pieniędzy, tak jak mam jest pewniej, nie chcę ryzykować itp. Największym ludzkim hamulcem jest obawa przed podjęciem ryzyka szczególnie w oparciu o to, co powiedzą inni.

Przyszła niedawno jedna kobieta na coaching, która powiedziała: zarabiam X miesięcznie, chcę zarabiać 2x więcej, co muszę zrobić? Odpowiadam, że musi zbudować taką osobowość, która przyciągnie jej 2x silniejszych (mających więcej możliwości, pieniędzy itd.) klientów. A ci klienci myślą inaczej niż ci, których miała do tej pory. I zaczynamy rozmawiać o jej przekonaniach, o tym w co ona wierzy i okazuje się, że niektóre z tych przekonań nie są dla ludzi, którzy zarabiają tyle, ile chce zarabiać ona. Więc się nie zrozumieją, więc nie ma szans na więcej pieniędzy. Musi zacząć myśleć jak klienci, którzy dadzą jej pieniądze, dzięki którym zacznie zarabiać więcej. I okazuje się, że najtrudniejsze jest porzucenie tego, w co się wierzy. Wiemy, czego chcemy, ale nie chcemy porzucić tego, co nam przeszkadza w osiągnięciu tego.

Procedura:
1. Określ co chcesz.
2. Stwórz taką osobowość, która jest podobna do tego, co chcesz osiągnąć.
3. Pozbądź się osobowości, którą miałeś do tej pory.
4. Działaj tak, jakby przyszłość już teraz była prawdziwa.

Powodzenia!

20 zasad, którymi kieruję się w życiu

Niedawno usiadłem nad swoim kodeksem postępowania i myślenia i zebrałem 20 zasad, którymi kieruję się w życiu.

Wierzę, że przydadzą Wam się i wyciągniecie z nich coś dla siebie. Jeśli spodoba Wam się ten temat, to polubcie go i napiszcie o tym w komentarzu, a ja napiszę więcej.

1. Bardzo ciężko pracuj.
2. Buduj prawdziwe relacje i bądź lojalny.
3. Pomagaj bezinteresownie.
4. Ignoruj i opuszczaj destruktywne energie.
5. Zawsze mierz wyżej.
6. Bądź wzorem dla ludzkości.
7. Wychodź poza poziom, na którym aktualnie znajduje się świat.
8. Prowadź ludzkość do kolejnego etapu ewolucji.
9. Ciągle proś Boga o pomoc.
10. Rób to, co jest właściwe i dobre.
11. Bądź miły i serdeczny dla innych.
12. Otaczaj się mądrzejszymi od siebie.
13. Słuchaj intuicji i Boga.
14. Ciągle się ucz.
15. Bądź najlepszy albo umrzyj próbując.
16. Jesteś narzędziem w rękach czegoś większego.
17. Świat materialny to prezenty za Twoje oddanie, lojalność i służbę.
18. Wszystko co się dzieje, jest potrzebne.
19. Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce.
20. Urodziłeś się, by być kimś wielkim i wyjątkowym, mniej niż to nie jest wystarczające.

Nie jesteś sam

1381640_526756784061139_1777871376_nDo sukcesu nie dochodzi się samemu. Nie musisz wszystkiego sam robić! Ktoś inny dochodził kilkanaście lat do swojej wiedzy i może Ci ją przekazać tak byś nie popełniał błędów, tylko miał od razu efekty. Jest masa wyjątkowych ludzi jakich zawdzięczam to że pnę się do góry. To są prawdziwi mistrzowie!! Oddaję się ich słowom i uwielbiam być prowadzony. To jest tak proste – wystarczy ich słuchać i robić to co mówią. Kiedyś, gdy byłem młody i głupi to miałem swoje opinie mimo braku wiedzy; dziś wiem, że jak się na czymś nie znam, należy się zamknąć i po prostu chłonąć wiedzę tych co umieją.
Za kluczowy element sukcesu uważam otaczanie się mądrzejszymi od siebie. Ludźmi, jacy osiągnęli o niebo więcej w tym, co ja chcę osiągnąć. Najlepiej wielokrotnie więcej. Gdy chcę zrobić ciało, idę do kogoś kto wygląda jak „młody bóg”. Jak chcę zarobić miliony, idę do kogoś kto ma ich kilkaset. Ci ludzie wiedzą, jak.
Tak samo ważne jest żegnanie się z ludźmi przy których już urosnąć nie można; czasem przychodzi ono trudniej niż zapraszanie nowych! Ci ludzie z różnych względów już nie służą naszemu rozwojowi i przy nich nie jesteśmy w stanie osiągnąć pełni potencjału. Tak jak i oni przy nas. Wówczas trzeba się rozstać i znaleźć kogoś, kto pomoże nam wejść na wyższą półkę: intelektualnie, emocjonalnie, finansowo, duchowo, itd.

Poświęcam ten post mojemu mentorowi i człowiekowi dzięki któremu rosnę – dosłownie i w przenośni. To mój trener fitnessu Dariusz Brzeziński z Fitandeat. Dzięki niemu dokonałem ogromnego postępu i zbudowałem ciało z jakiego jestem dumny. Zobaczcie sami – od czego zaczynałem w czerwcu i co osiągnąłem w ciągu 3 miesięcy:

– 7 cm mniej w talii
– 5 kg mniej tłuszczu
– 12.5 > 8.1 % mniej tkanki tłuszczowej
– 107.5 > 112.5 więcej cm klatka piersiowa

A tę jakość zdjęcia (z prawej strony kolażu) zawdzięczam Arek Wiedeński Fotografia – polecam Wam z całego serca