12778972_964930633577083_1926693994011154551_o

Poziom spokoju – dlaczego to takie ważne

Poziom spokoju – dlaczego to takie ważne

W efekcie prawdziwej, głębokiej miłości pojawia się spokój. Ciało w spokoju jest otwarte i skupione. Przekonanie mówi, że wszystko płynie, a skoro tak jest, to nie przywiązujesz się do niczego. Zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, że w jednej chwili coś masz, podczas gdy w innej już tego czegoś możesz nie mieć. Tutaj pojawia się element kreacji. To na tym poziomie działają najwybitniejsze jednostki, które stwarzają świat.

Celem spokoju jest prowadzenie, przywództwo, pociąganie innych za sobą. W efekcie zaś pojawiają się transcendencja, samorealizacja, aczasowość i aprzestrzenność. Pojawia się mówienie swoim głosem — znika wdrukowany głos rodziców i społeczeństwa, a zaczynasz dobywać własnego wewnętrznego głosu.

W innym modelu (czakr) jest to otwarcie gardła. Aczasowość zaś oznacza, że przestaje istnieć koncept czasu jako taki. Zaczynasz traktować swoje życie jak przepływający przed oczami film — kiedy podejdzie do Ciebie ktoś z nożem, nie mówisz: „To koniec”, mówisz: „O, przygoda pod tytułem Jan Kowalski właśnie się kończy”. Twoje ego bowiem zaczyna być czymś kompletnie odseparowanym od Ciebie. To ono działa w koncepcjach czasu, Ty nie — i wyraźnie dostrzegasz tę różnicę. To bliskie doświadczeniu, które pewnie nieraz przeżywałeś. To te momenty, w których patrzyłeś na swoje życie z boku, co wydawało Ci się kompletnie surrealistyczne. Pewnie nieraz czułeś się jak aktor obsadzony w filmie zwanym życiem, którego rolę i zachowania na scenie obserwowałeś z pewnego dystansu.

Poziom spokoju to model, w którym permanentnie oglądasz się w taki sposób. To też mniej więcej tak, jakby przydarzył Ci się jakiś wypadek, a Ty zdałbyś sobie sprawę, że Twoja osobowość nie bierze na siebie bólu, że to boli Twoje ciało, a nie Ciebie. Co więcej — Ty jesteś w stanie obserwować ten mechanizm zupełnie z boku. Przyglądasz się temu i możesz odseparować ból od swojej osobowości, pozostawiając go jedynie w Twoim ciele. Jeśli kiedyś przeżyłeś na przykład wypadek samochodowy, to mogłeś doświadczyć podobnego uczucia. Zauważyłeś, że są takie momenty, podczas których świat wydaje się zwalniać? To Twój mózg wszedł w inną częstotliwość — stąd zmiana postrzegania.

Kiedy pracowałem ze sportowcami, bardzo korciło mnie, by odkryć, co się dzieje w ich umysłach, kiedy pokonują samych siebie. Kiedy pokonują kolejne rekordy, osiągają życiowe wyniki, w czasie gdy dokonują niemożliwego. Okazało się, że w tych ekstremalnych stanach wykazują pewne wspólne cechy. Otóż dowiedziałem się na przykład, że w trakcie osiągania swoich maksymalnych możliwości żaden z nich nie myślał! Podczas każdego pobijanego rekordu sportowcy po prostu wyłączają myślenie. Nie zastanawiają się nad bitym rekordem i swoimi możliwościami w tym momencie, tylko po prostu… biją rekord. A biją rekordy w stanie flow, w stanie „niemyślenia”. W stanie, w którym rzeczy wydarzają się same, a rzeczywistość płynie niejako bez naszego udziału. Warto z tych sportowych doświadczeń wyciągnąć wniosek, którym możemy się kierować we własnym życiu i przy osiąganiu własnych sukcesów. Bo kiedy myślisz, to zastanawiasz się, analizujesz, wartościujesz i oceniasz. Badani przeze mnie sportowcy nigdy nie analizowali. Byli w pełni obecni, kiedy pokonywali kolejne wyzwania. Nigdy nie podchodzili do bicia rekordu z punktu widzenia: „Ja idę tam, żeby być najlepszy!”. Podchodzili do tego, jakby mieli dokonać jakiegoś odkrycia. Odkryć swoje nowe maksymalne możliwości!

Z poziomem spokoju wiąże się jeszcze akoncentracyjność. Jeśli coś mówisz, to zaczynasz postrzegać ten stan w kategoriach: „Jestem mówiony”, zakładając, że przemawia przez Ciebie coś większego niż Ty sam. To stan, w którym poddajesz się kanalizowaniu, pozwalając, by Twoimi działaniami kierowały wyższe siły. Tak właśnie to przebiega w stanie flow i to z tego względu tak często mówi się o tym stanie, że rzeczy się w nim same dzieją. To tak, jakbyś przestał być sprawcą działań, a jedynie ich wykonawcą. To moment, w którym pozwalasz, by rzeczy wydarzały się, płynąc przez Ciebie, a Ty stajesz się jedynie rodzajem kanału, przez który przechodzą. Nie identyfikujesz się z tym, który podejmuje działania (lub — jak byśmy powiedzieli precyzyjniej — przez którego działania się podejmują), ale z obserwatorem tych działań.

Ludzie funkcjonujący na tym poziomie mają głębokie poczucie misji. Wiedzą, po co żyją. Żyją po to, żeby się czemuś oddać, i niezależnie od tego, co się dzieje, mają taki fundament swojej własnej misji, że zawsze wiedzą, co mają robić. Nawet jak przydarzy im się zboczyć ze ścieżki, to i tak szybko wracają na swój trakt. Za tym idą konkretne zachowania: tworzenie arcydzieł, cudotwórstwo. Dzieje się tak dlatego, że stajesz się kreacją samą w sobie. Nie patrzysz na to, co robi konkurencja, nie zajmujesz się tym. Jedyne, co Cię interesuje, jest kreacyjność absolutna. Podczas aktu kreacji materializujesz to, co przechodzi przez Ciebie w akcie kanalizacji. Przemawia przez Ciebie Twoje wyższe „ja”. Ludzie w tym stanie rozumieją swoje przeznaczenie, żyją w pełnej zgodności z karmą. Stają się oryginałami. Są podłączeni do czegoś większego i w tym stanie zaczyna ich obowiązywać myśl: „Ja daję wyraz czemuś większemu”. W tym stanie zaczynasz kanalizować informacje wyższego poziomu. Innymi słowy, w pełni wówczas rozumiesz schemat: „Jestem narzędziem w rękach Pana!”. To poziom, na którym uzyskujesz świadomość, że pracujesz dla osiągnięcia wyższego celu. Taka świadomość prowadzi do zrozumienia, czym w istocie jest służba. Patrzysz na swoje życie w kategoriach zadania, które zostało zlecone Ci do wykonania. Jeśli jesteś w podróży, to nie mówisz sobie: „Fajnie jest tam pojechać”, ale zadajesz sobie pytanie „Panie, po co mnie tam wysyłasz, jakie zadanie mam tam do wykonania, jaka czeka mnie misja?”.

Niestety, na poziomie spokoju — podobnie jak na każdym innym — pojawia się również cień. Tym razem jest to oderwanie od społeczeństwa. To stan, w którym — i owszem — żyjesz w niesamowitym świecie, ale ludzie już nie potrafią się z Tobą dogadać, bo fruwasz w tak wysokich przestworzach, że są one dostępne już tylko dla Ciebie.

W efekcie prawdziwej, głębokiej miłości pojawia się spokój. Ciało w spokoju jest otwarte i skupione. Przekonanie mówi, że wszystko płynie, a skoro tak jest, to nie przywiązujesz się do niczego. Zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, że w jednej chwili coś masz, podczas gdy w innej już tego czegoś możesz nie mieć. Tutaj pojawia się element kreacji. To na tym poziomie działają najwybitniejsze jednostki, które stwarzają świat.

Celem spokoju jest prowadzenie, przywództwo, pociąganie innych za sobą. W efekcie zaś pojawiają się transcendencja, samorealizacja, aczasowość i aprzestrzenność. Pojawia się mówienie swoim głosem — znika wdrukowany głos rodziców i społeczeństwa, a zaczynasz dobywać własnego wewnętrznego głosu.

W innym modelu (czakr) jest to otwarcie gardła. Aczasowość zaś oznacza, że przestaje istnieć koncept czasu jako taki. Zaczynasz traktować swoje życie jak przepływający przed oczami film — kiedy podejdzie do Ciebie ktoś z nożem, nie mówisz: „To koniec”, mówisz: „O, przygoda pod tytułem Jan Kowalski właśnie się kończy”. Twoje ego bowiem zaczyna być czymś kompletnie odseparowanym od Ciebie. To ono działa w koncepcjach czasu, Ty nie — i wyraźnie dostrzegasz tę różnicę. To bliskie doświadczeniu, które pewnie nieraz przeżywałeś. To te momenty, w których patrzyłeś na swoje życie z boku, co wydawało Ci się kompletnie surrealistyczne. Pewnie nieraz czułeś się jak aktor obsadzony w filmie zwanym życiem, którego rolę i zachowania na scenie obserwowałeś z pewnego dystansu.

Poziom spokoju to model, w którym permanentnie oglądasz się w taki sposób. To też mniej więcej tak, jakby przydarzył Ci się jakiś wypadek, a Ty zdałbyś sobie sprawę, że Twoja osobowość nie bierze na siebie bólu, że to boli Twoje ciało, a nie Ciebie. Co więcej — Ty jesteś w stanie obserwować ten mechanizm zupełnie z boku. Przyglądasz się temu i możesz odseparować ból od swojej osobowości, pozostawiając go jedynie w Twoim ciele. Jeśli kiedyś przeżyłeś na przykład wypadek samochodowy, to mogłeś doświadczyć podobnego uczucia. Zauważyłeś, że są takie momenty, podczas których świat wydaje się zwalniać? To Twój mózg wszedł w inną częstotliwość — stąd zmiana postrzegania.

Kiedy pracowałem ze sportowcami, bardzo korciło mnie, by odkryć, co się dzieje w ich umysłach, kiedy pokonują samych siebie. Kiedy pokonują kolejne rekordy, osiągają życiowe wyniki, w czasie gdy dokonują niemożliwego. Okazało się, że w tych ekstremalnych stanach wykazują pewne wspólne cechy. Otóż dowiedziałem się na przykład, że w trakcie osiągania swoich maksymalnych możliwości żaden z nich nie myślał! Podczas każdego pobijanego rekordu sportowcy po prostu wyłączają myślenie. Nie zastanawiają się nad bitym rekordem i swoimi możliwościami w tym momencie, tylko po prostu… biją rekord. A biją rekordy w stanie flow, w stanie „niemyślenia”. W stanie, w którym rzeczy wydarzają się same, a rzeczywistość płynie niejako bez naszego udziału. Warto z tych sportowych doświadczeń wyciągnąć wniosek, którym możemy się kierować we własnym życiu i przy osiąganiu własnych sukcesów. Bo kiedy myślisz, to zastanawiasz się, analizujesz, wartościujesz i oceniasz. Badani przeze mnie sportowcy nigdy nie analizowali. Byli w pełni obecni, kiedy pokonywali kolejne wyzwania. Nigdy nie podchodzili do bicia rekordu z punktu widzenia: „Ja idę tam, żeby być najlepszy!”. Podchodzili do tego, jakby mieli dokonać jakiegoś odkrycia. Odkryć swoje nowe maksymalne możliwości!

Z poziomem spokoju wiąże się jeszcze akoncentracyjność. Jeśli coś mówisz, to zaczynasz postrzegać ten stan w kategoriach: „Jestem mówiony”, zakładając, że przemawia przez Ciebie coś większego niż Ty sam. To stan, w którym poddajesz się kanalizowaniu, pozwalając, by Twoimi działaniami kierowały wyższe siły. Tak właśnie to przebiega w stanie flow i to z tego względu tak często mówi się o tym stanie, że rzeczy się w nim same dzieją. To tak, jakbyś przestał być sprawcą działań, a jedynie ich wykonawcą. To moment, w którym pozwalasz, by rzeczy wydarzały się, płynąc przez Ciebie, a Ty stajesz się jedynie rodzajem kanału, przez który przechodzą. Nie identyfikujesz się z tym, który podejmuje działania (lub — jak byśmy powiedzieli precyzyjniej — przez którego działania się podejmują), ale z obserwatorem tych działań.

Ludzie funkcjonujący na tym poziomie mają głębokie poczucie misji. Wiedzą, po co żyją. Żyją po to, żeby się czemuś oddać, i niezależnie od tego, co się dzieje, mają taki fundament swojej własnej misji, że zawsze wiedzą, co mają robić. Nawet jak przydarzy im się zboczyć ze ścieżki, to i tak szybko wracają na swój trakt. Za tym idą konkretne zachowania: tworzenie arcydzieł, cudotwórstwo. Dzieje się tak dlatego, że stajesz się kreacją samą w sobie. Nie patrzysz na to, co robi konkurencja, nie zajmujesz się tym. Jedyne, co Cię interesuje, jest kreacyjność absolutna. Podczas aktu kreacji materializujesz to, co przechodzi przez Ciebie w akcie kanalizacji. Przemawia przez Ciebie Twoje wyższe „ja”. Ludzie w tym stanie rozumieją swoje przeznaczenie, żyją w pełnej zgodności z karmą. Stają się oryginałami. Są podłączeni do czegoś większego i w tym stanie zaczyna ich obowiązywać myśl: „Ja daję wyraz czemuś większemu”. W tym stanie zaczynasz kanalizować informacje wyższego poziomu. Innymi słowy, w pełni wówczas rozumiesz schemat: „Jestem narzędziem w rękach Pana!”. To poziom, na którym uzyskujesz świadomość, że pracujesz dla osiągnięcia wyższego celu. Taka świadomość prowadzi do zrozumienia, czym w istocie jest służba. Patrzysz na swoje życie w kategoriach zadania, które zostało zlecone Ci do wykonania. Jeśli jesteś w podróży, to nie mówisz sobie: „Fajnie jest tam pojechać”, ale zadajesz sobie pytanie „Panie, po co mnie tam wysyłasz, jakie zadanie mam tam do wykonania, jaka czeka mnie misja?”.

Niestety, na poziomie spokoju — podobnie jak na każdym innym — pojawia się również cień. Tym razem jest to oderwanie od społeczeństwa. To stan, w którym — i owszem — żyjesz w niesamowitym świecie, ale ludzie już nie potrafią się z Tobą dogadać, bo fruwasz w tak wysokich przestworzach, że są one dostępne już tylko dla Ciebie.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *