13392032_1034872203249592_4493928102200853072_o

Byłem tam

Byłem tam

Byłem w świecie ludzi, którzy kupują najdroższe jachty i domy. Chciałem znaleźć w nich szczęście, a znalazłem tam te same problemy, które mają ludzie uznający za jacht papierowe łódki w kałużach, a za dom – swój pokój z dzieciństwa. Zarobiłem więc pieniądze po coś innego.

Byłem wśród adorujących kobiet, z których każda była piękna i mówiła perfekcyjne słowa – dokładnie takie, jakie chciałem usłyszeć. Szukałem podziwu, a znalazłem własne braki. Wypełniłem je i pomogłem tym kobietom, by nie definiowały siebie przez władzę nad mężczyznami.

Byłem wśród owacji na stojąco, stałem przed wpatrującymi się ludźmi z całego świata. Szukałem sławy, a znalazłem tam wdzięczność, która ze sławy czyni brzdąca z katarem. Wytarłem mu nos.

Byłem w atrakcyjnym ciele z kaloryferem na brzuchu. Szukałem męskości, a znalazłem motywację. Wziąłem ją i zbudowałem mężczyznę, który już nie musi mieć kaloryfera na brzuchu.

Byłem w świecie najlepszości. Szukałem wyjątkowości, a znalazłem przywództwo. Zrozumiałem, że najlepszość nie jest dla mnie, ale dla innych – by zobaczyli, że można. Bycie dowodem jest nieporównywalnie trudniejsze niż bycie najlepszym.

Byłem bez pieniędzy. Szukałem w nich bezpieczeństwa. Nie znalazłem go, więc zarobiłem je znowu i zrozumiałem, że dają mi je moje umiejętności. A umiejętności nigdy nie stracę.

Byłem bezsilny i patrzyłem, jak przegrywam. Szukałem kontroli, a znalazłem pokorę. Dużo się modlę.

Byłem u kresu życia i patrzyłem śmierci w oczy. Poznałem bezsens, pustkę, nicość, otchłań, przemijalność. Zrozumiałem, że jedynym, co mnie powstrzyma przed skoczeniem w nią, jest pomaganie innym.

Byłem w ponad 120 krajach. Szukałem różnorodności, a znalazłem uniwersalność. Uniwersalność ludzkich problemów, emocji, cierpień, ambicji, wizji i zachowań. Zrozumiałem, że wszyscy jesteśmy dziećmi wszechświata – obywatelami tej planety.

Byłem zdiagnozowany jako cierpiący na nieuleczalną chorobę. Szukałem wsparcia, dostałem wyrok, znalazłem determinację. Po 10 miesiącach wyrzeczeń, bezsilności, nadziei i wiary, walki i przegranych, zmian na każdym polu mojego życia – wyzdrowiałem. Zrozumiałem, że w jednym systemie nigdy nie znajdę rozwiązań, więc stałem się interdyscyplinarny.

Byłem Polakiem. Nauczyłem się bezpośredniości, odwagi, kreatywności i etosu pracy. Byłem Meksykaninem. Poznałem życzliwość, dobroduszność, uczynność, altruizm. Byłem Niemcem. Dowiedziałem się, czym są organizacja, system, perfekcyjność. Szukałem ciekawości, a zrozumiałem, że wszystkie te modele dodane do siebie dają absolut. Absolut Człowieczeństwa.

Byłem tam. Byłem w tym, co miało być ostateczne, a nigdy takie nie było. Pożądanie trwało tylko do momentu, gdy cel nie był osiągnięty, potem ustępowało miejsca rozczarowaniu, a ono znikało wraz z zobaczeniem korzyści zupełnie innych niż te, których się spodziewałem.

Cieszę się, że tam byłem, bo teraz wiem, co mnie czeka, gdybym chciał wrócić. Ale ja nie chcę tam wracać. Chcę czegoś zupełnie przeciwnego, a nazywa się to: „Będę tam”.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *