11754726_854428217960659_4262326498910287000_o

7 rzeczy, które zrobiłem by pracować międzynarodowo

Jestem na lotnisku w Paryżu – lecę do Brazylii, by we Florianopolis i Sao Paulo przeprowadzić kilka szkoleń. Zabieram ze sobą rodzinę, bo nigdy nie sprawdzało mi się rozdzielenie pracy od życia prywatnego. Jest w tym poście pewna magia, bo dzieje się w czasie rzeczywistym – w tej chwili podróżuję, w tej chwili międzynarodowo pracuję, w tej chwili go umieszczę tutaj. I pomyślałem sobie, że podzielę się z Wami tym, w jaki sposób zacząłem międzynarodowo pracować.

1. Zacząłem się identyfikować z byciem Obywatelem Świata

Jedna mentalność narodowa to dla mnie zdecydowanie za mało. Nieważne, czy jesteś w modelu Polaka, Niemca czy Japończyka, będzie on siłą rzeczy niekompletny – bo mieszkaniec Ziemi jest inteligentniejszy niż kultura, w jakiej się urodził. Z każdą nacją w jakiejś mierze się identyfikuję, budując na pewnych jej cechach siebie jako Obywatela Świata, ale zdaję sobie sprawę że ludzka ewolucja jest transcendentna i wychodzi ponad tożsamości narodowe. To przekonanie spowodowało, że najpierw podróżowałem bardzo wiele (odwiedziłem ponad 120 krajów do tej pory), a potem do podróży dodałem zawód. Nie widzę korzyści z bycia tylko Polakiem tak samo jak nie widzę sensu jedzenia tylko potraw włoskiej kuchni. Chcę wszystkich kuchni. Chcę wszystkich kultur.

2. Stworzyłem produkty, których nie było na rynku

Zawsze interesowałem się językami, więc gdy poznałem psychologię, zrobiłem model błyskawicznej nauki języków obcych. To było prawie 10 lat temu, gdy w Meksyku po raz pierwszy uczyłem angielskiego w ciągu tygodnia autorską metodą Fast Languageshttp://mateuszgrzesiak.com/fast-languages/. Słysząc, że można nauczyć się w tydzień podstaw języka, niektórzy pukali się w czoło, ale ja wiedziałem, że każdy pionier spotyka się z atakiem i propagowałem system własną spójnością, ucząc się języka w którym prezentowałem program. Gdy jechałem z nim do Meksyku, mówiłem po hiszpańsku. We Włoszech, po włosku. W Brazylii, po portugalsku. Dziś mam konkurencję, ale 10 lat temu nie robił tego nikt. To był mój produkt wejściowy, który interesował zagranicznych organizatorów, a ja wiedziałem, że jak tylko wystąpię tam raz, to ludzie będą chcieli więcej. Wniosek – zrób coś, czego inni nie robią.

3. Niemiłosiernie uczyłem się fachu

Od samego początku miałem jasne cele – chciałem być najlepszym trenerem na świecie. Najlepsi byli w USA i w Anglii, więc od nich się uczyłem fachu. Przez pierwsze dwa lata mojej pracy wydawałem pieniądze tylko na szkolenia, bo wiedziałem, że to co zainwestuję w siebie, zostanie ze mną na zawsze. Zobaczyłem wtedy, że polscy trenerzy, którzy wówczas (kilkanaście lat temu) działali na rynku, nie uczyli się w ogóle poza Polską albo mieli technologie z lat 80-tych. Zgodnie z zasadą: rób to, czego nie robi konkurencja, a to co robi – rób lepiej, uczyłem się znacznie więcej i od razu wprowadzałem to w praktykę. Umiejętności przychodzą z pola, więc po kilkunastu latach pracy po 200 dni szkoleniowych dziennie, mając dobrze ponad 10.000 godzin w trenerce, z różnymi grupami, narodami, firmami i publikami, wychodzę z zupełnie inną pewnością siebie na scenę, niż kiedyś. Do dziś uczę się niemiłosiernie fachu, wiedząc że ten, kto tego nie robi, wypada z rynku. To było mi potrzebne do tego, by na rynku się utrzymać, a nie być jednorazowym strzałem. Gdy więc wchodziłem na nowy rynek, kontrahenci się orientowali co potrafię i zatrudniali mnie na dłużej, dlatego często pracowałem w różnych miejscach latami. Marketing daje Ci szansę, ale to jakość produktu daje długoterminowość.

4. Nauczyłem się języków

Mój ostatni język – portugalski – otworzył mi drzwi do Brazylii. Nie mam tam konkurencji, bo nie dość, że umiem co umiem od strony merytorycznej, to dodatkowo obcokrajowcy nie znają języka, więc nigdy nie będą w stanie dać tego, co ja po portugalsku. To strategia budowania przewagi konkurencyjnej, do dziś stosowana. Tak samo zrobię z Chińczykami za 2 lata, których jest miliard i cały ogromny rynek do odkrywania przez wiele lat. Strategia – naucz się języka grupy docelowej. Znając np. japoński masz wielką szansę przebicia się, bo mało który obcokrajowiec to zrobi. Czy masz jakiś problem z nauczeniem się chińskiego? Żaden inny poza bezsensowną wymówką, którą sobie opowiadasz.

5. Budowałem relacje

W Meksyku na szkoleniu (byłem tam uczestnikiem) spotkałem Agustina, który zorganizował mi tam pierwsze występy. Meksyk był moim pierwszym zagranicznym rynkiem. Potem przyjechali do nas Kolumbijczycy i mnie ściągnęli do Bogoty. W Londynie na kursach poznałem Słoweńców i Izraelczyków, którzy zaprosili mnie do siebie. Dzięki tym relacjom byłem w stanie wchodzić na nowe rynki, bo najtrudniej w moim przypadku było zawsze zacząć. Strategia – poznaj właściwych ludzi. Pomyśl, kogo powinieneś poznać i ich poznaj – aktywnie ich poszukaj i skontaktuj się z nimi! Cały czas to robimy, aktywnie znajdując kontrahentów.

6. Stworzyłem portfolio

Po 10 latach pracy zacząłem świadomie robić marketing. Ten profil powstał 2 lata temu, kanał na YT jeszcze wcześniej. Zawsze wierzyłem, że ludzi przekonuje się wartością, a nie trickami. Marketingowcy mówili – ludzie czytają krótkie teksty, a ja na to – ci ludzie mnie nie interesują, ja chcę ludzi inteligentnych. Nikt nie pisze takich tekstów, większość profili społecznościowych to pierdoły, a nie autentyczna wartość. Zacząłem obok dawania wartości robić świetne zdjęcia, nagrywać jakościowe filmy, umieszczać ogromne ilości kontentu za darmo w sieci. Efekt? Dobre treści roznoszą się po świecie. Tworzę je więc, puszczam w sieć i ludzie sami się zgłaszają by ze mną współpracować. To w tej chwili jest samonapędzająca się machina. Nie muszę startować w konkursach, nie muszę się porównywać – mam tak ogromne portfolio, że każdy może zobaczyć, co umiem. Stworzyłem je w kilku językach, a teraz do portugalskiego, hiszpańskiego, angielskiego i polskiego dodam jeszcze niemiecki i znacznie wzmocnię pozostałe języki. Wniosek – daj ludziom wartość i ogłoś światu, co umiesz. Daj się im znaleźć.

7. Wydostałem się z mentalności małego Polaczka

Każdy z nas go doskonale zna – mały, zazdrosny, zakompleksiony Polaczek, który hejtuje przejawy sukcesu innych, dewaluuje ich i niszczy hejtem, nie wychyla się poza się poza normy.

Praca poza Polską ma w sobie wiele niesamowitych plusów. Po pierwsze, jeśli jesteś naprawdę dobry to zostaniesz doceniony – zobaczysz, że tak naprawdę umiesz bardzo wiele, tylko musisz to pokazać komuś, kto to dostrzeże. Jest masa takich przykładów – Radzimir Dębski tworzy dla Beyonce, a w Polsce się kłócą, czy zasługuje na profil na Wikipedii, bo przecież „wiele nie osiągnął”. InnPoland napisało: „Patryk Arłamowski stworzył także inteligentny wózek inwalidzki, dzięki któremu jego użytkownik może sam włączyć światło, zamknąć drzwi czy wezwać pomoc. Okazało się jednak, że aby wózek znalazł się produkcji, trzeba wydać prawie pół miliona złotych na testy i certyfikaty. Testy często bezsensowne jak celowe podpalenie prototypu, by stwierdzić, że wózek spłonie. Nie otrzymał żadnego dofinansowania na swój projekt, pomimo wielu początkowych obietnic. Obecnie wózkiem zainteresowana jest szwajcarska spółka, a Patryk nawiązał też współpracę z Amerykanami”. Zabijamy sami najmądrzejszych z nas.

Drogi Innowatorze, Kreatorze, Wyjątkowy Talencie z Polski!

Jeśli masz coś wyjątkowego do dania światu. Jeśli coś naprawdę umiesz i potrafisz. Jeśli wierzysz, że jesteś w stanie zmienić świat. To idź i to zrób i gdyby przyszło Ci do głowy, że krytykujący Cię ludzie mają rację, to puknij się w tę głowę, bo nie mają.

Wyobraź sobie sytuację – lecę do Brazylii pracować po portugalsku. Mam tam umówione wywiady w telewizji, będę witany świtą na lotnisku, mam wykłady dla miejscowych notabli. Duża rzecz. Żaden Polak do tej pory nie osiągnął czegoś takiego w mojej profesji. I teraz pomyśl sobie, że choć w ogóle w Polsce tego nie reklamuję, jakiś hejter znajduje to w sieci i pisze, że wstyd że ktoś taki jak ja tam jedzie.

To dotyczy jednostek – małych, zakompleksionych Polaczków. Też takiego w głowie miałem, wiem jak mi przeszkadzał i biorąc pod uwagę komunizm, wojny i zabory nie dziwi mnie wcale, że się stworzył. Ale kiedyś Polacy byli inni. Nie sądzę by Sobieski miał kompleksy. Zawsze za najgorszą naszą cechę uważałem tępienie wyjątkowości. Polak dla Polaka był największym wrogiem, a powinien być jego bratem/siostrą i najsilniej go wspierać.

Mamy masę siedzących cicho potencjałów, które boją się wyjścia ponad szereg, a jak już wychodzą, to dostają po dupie. Każdy z nas jest potencjałem, a jego realizacja ma w sobie zawsze te same etapy, np. konsekwentna praca, odpowiedzialność za siebie i innych, dawanie wartości innym, itd. Samochwała w kącie stała? Nie, samochwała stała na środku klasy i opowiadała, co potrafi. A potem rynek to zweryfikował, bo może samochwała mówiła o sobie prawdę. W kącie za to nigdy nie stanie cichutki Stasiu z ostatniej ławki. Mógłby, ale się wstydzi. Tak spędzi resztę swego życia.

Być może nie masz takiego spojrzenia, bo nie wiesz jak to wygląda w innych krajach, ale jest niesamowita metafora na ten temat – gdy jesteś w Polsce i wdrapujesz się do góry, to masz 5 osób uwieszonych na nogach, które Cię ciągną w dół. Dlatego robisz coś innego – wpadasz do Polski od czasu do czasu, machasz z samej góry i mówisz: cześć! I jesteś bezpieczny.

Praca międzynarodowa to jeden z największych zaworów bezpieczeństwa i dobrego samopoczucia, bo możesz się skupić na tym, co kochasz i Twoje poczucie własnej wartości jest u góry. Osoby osiągające sukces w Polsce nie zawsze są doceniane, bo Polacy trzymają z ofiarami (mesjanizm) i tępią tych, którzy się wychylają. Dlatego, ktokolwiek z Was to teraz czyta i chce pracować globalnie, niech wie:

– kariera międzynarodowa jest do zrobienia
– jeśli ktoś Cię hejtuje, to nie jest to Twój problem, nie dotyczy to Ciebie, nie jest to normalne.
– Polska potrzebuje międzynarodowych sukcesów, bo to właśnie buduje Polakom dumę, którą tak bardzo wyparli. A jak będą dumni, to nie będą musieli niszczyć innych, tylko będą mogli się na nich wzorować.
– są ludzie, którzy potrafią docenić Twój talent i ciężką pracę
– absolutnie nie pozwól nikomu ograniczyć swego potencjału. Jeśli jesteś zbyt inteligentny na jedną mentalność, to z niej wyjdź i sięgnij po więcej.

To samobójstwo zabić swój potencjał.

Pozdrawiam Was z lotniska w Paryżu, będę zdawał relację z Brazylii:-)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *