11232379_865643306839150_5081991627262964260_o

6 zasad udanych wystąpień publicznych

Jeśli lubisz występy publiczne lub uważasz tę umiejętność tak jak ja za przydatną w wielu kontekstach życiowych, to witam Cię w moim świecie! Scena jest moim miejscem pracy i spędziłem wiele lat przemawiając w różnych krajach do grup nawet 7-tysięcznych. Występy publiczne są wszędzie (począwszy od banalnych toastów w gronie rodzinnym do prezentowania swoich pomysłów ekipie w pracy czy szefowi), warto opanować tę umiejętność w takim stopniu, by moc jakościowo występować przed grupą.

1. Zadbaj o ciało.

Utrzymuj kontakt wzrokowy z publicznością, zarówno z lewą i prawą stroną, jak i z rzędami z przodu i z tyłu. Dzięki temu wszyscy uczestnicy będą czuli się zauważeni, a co za tym idzie, docenieni. Gestykuluj adekwatnie do wypowiadanych słów, opisując rękami przekazywane treści.

Poznaj trzy pozycje, które pozwolą ci odnieść sukces w trakcie wystąpień publicznych:

Pozycja otwarta:
Jeśli chcesz zaprezentować otwartość, wyciągnij ręce przed siebie na szerokość ramion, z otwartymi dłońmi skierowanymi w stronę publiki. Uśmiechnij się i patrz przed siebie, myśląc: chcę tu być z wami, jesteście ważni, chcę wam pomóc i jestem gotowy być tutaj dla was. Podniesienie rąk zbyt wysoko nada ci postawę guru i bez kontekstu może być negatywnie odebrane. Zbyt niskie ich ułożenie nie ma takiej siły przebicia. Jest to świetna pozycja do przyjmowania pytań i radzenia sobie z tzw. „trudnymi uczestnikami”, czyli osobami, które swoje własne zdanie przedkładają nad zdanie grupy czy mówcy. Dzięki niej nie dasz się sprowokować i nie kupisz czasem nerwowej komunikacji uczestników. Pamiętaj o spójności: jeśli wykonałbyś jedynie gest bez szczerego uśmiechu i chęci zbudowania kontaktu z ludźmi, byłyby to po prostu ręce skierowane w stronę publiki. Nie zaprowadzi to do zamierzonego efektu, a jedynie odbierze zaufanie niespójnym, wówczas manipulacyjnym przekazem. Bądź więc prawdziwy!

Pozycja wojownika:
Gdy interesuje cię siła i pewność siebie (wzorce tzw. „energii męskiej” – konkretnej, logicznej, mocnej), podnieś brodę nieco wyżej niż horyzont. Nie więcej niż centymetr lub dwa, inaczej pokażesz arogancję zamiast pewności siebie. Gest zaciśniętej pięści lub dłonie współpracujące ze sobą (np. jedna pokazująca coś na drugiej) świetnie ukażą twoją pasję, zaangażowanie i siłę przekazu. Uważaj, by nie popaść w zadufanie ani agresję, bo stąd jest do nich niedaleko i zmiękczaj ten konkretny język ciała za pomocą cieplejszych słów, miłego spojrzenia i kontaktu z osobami, np. używając ich imienia. Ta pozycja zdobędzie mężczyzn szukających lidera i spodoba się kobietom wymagającym konkretów. Uważaj na prowokację siłą, bo rywalizujących mężczyzn (z potrzebą udowadniania swojej wyższości) możesz łatwo zmobilizować jako swoich wrogów – to jest negatywna strona tego wojowniczego języka ciała. Dlatego poruszaj się dynamicznie między tą pozycją, a otwartością. Delikatność idąca z tzw. „energii kobiecej” to także ogromny zasób. Daje ona świetny kontakt z publiką, stapia opór trudnych uczestników, buduje zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i akceptacji. Ręce blisko ciała pokazują wrażliwość i delikatność, lekko przechylona głowa uniemożliwia konfrontację, ciepłe spojrzenie roztapia zimne emocje, sceptycyzm i racjonalizm. Tak, jak i poprzednie pozycje, również i ta ma swoje negatywne strony: mężczyzna, który przesadzi z delikatnością w kulturach „maczo” (w tym polskiej), narazi się na śmieszność i, jako ekspert, może stracić autorytet, a kobieta nie będzie poważnie traktowana i nie poradzi sobie z wymagającymi uczestnikami. Dlatego połącz język ciała z pozycjami „wojownika”, bo męskość spotykająca kobiecość dała uczestnikom obejmującą pewność siebie pozbawioną chamstwa, która dzięki tak ugruntowanej opiekuńczości stworzy odpowiednie warunki do uczenia się.

Pozycja „robota”:
Będziesz też potrzebował języka „robota” – logicznego, zdystansowanego, patrzącego na sytuację bez emocji i zaangażowania. Ręce do tyłu, spojrzenie przed siebie, czasem też pomaga lekkie odchylenie do tyłu. Inną wersją jest podparcie podbródka jedną z rąk. W takim „ciele” często spędzają czas wykładowcy akademiccy, którzy nie angażują publiki emocjonalnie, ale intelektualnie. Dzięki temu zauważają przyczynowo skutkowe związki i z łatwością odnoszą się do faktów. Ale są zimni – przez co tracą prawdziwy, bo oparty na czuciu, kontakt z publiką, słabiej ją angażują i są oceniani od strony merytorycznej wiedzy, a nie człowieczeństwa. Gdy popełnią błąd, publika nie przebaczy tego tak samo, jak osobie bardziej otwartej i empatycznej. Gdy zależy ci więc na chłodnym ocenieniu sytuacji, przyjmij jedną z takich pozycji, a gdy już ta ocena nie będzie potrzebna, przejdź do innej, łagodniejszej. Jak każda z nich, w zależności od sytuacji staje się zasobem, ale jeśli miałbyś jedynie polegać na jednej, znacznie ograniczyłbyś swój dostęp do całości potencjału mówcy.

Te pozycje nie są pojedynczymi gestami, ale zrozumieniem istoty ciała. Sam fakt zmiany pozycji wpływa na zmiany w twoim myśleniu. Zrób eksperyment i sam doświadcz, w jaki sposób to działa.

2. Połącz small i hard talk.

Połączenie rozrywki z merytoryką jest kluczowe w udanych prezentacjach. Rozrywkę zapewni emocjonalna, inspirująca historia, najlepiej z własnego życia, która ukaże słuchaczom człowieka takiego jak oni. Merytoryka to kwestia konkretnej wiedzy, którą chcesz przekazać. Nie bądź tylko nudnym wykładowcą, na którego wykładach się zasypia, ani komediantem, który zabawia, lecz nie uczy. Konsekwentnie poruszaj się między small talk (emocje) i hard talk (merytoryka), wplatając historie do merytorycznego przekazu.

3. Stosuj cykl Kolba.

Amerykański naukowiec David A. Kolb stworzył przydatny model nauczania polegający na rozróżnieniu czterech stylów uczenia się. W zależności od preferencji studenci wolą doświadczać (przeżywać na własnej skórze), obserwować (oglądać przykłady jako pasywni widzowie), pobierać teorię (poznawać definicje i procedury) lub ćwiczyć (wprowadzać wiedzę w życie). Dlatego warto tworzyć prezentacje, podczas których pojawia się interakcja z grupą, podawane przykłady dotyczą życia i realiów bliskich doświadczeniom odbiorców, a teoria jest użyteczna w praktyce.

4. Płyń.

W jednej z najbardziej rozwijających się gałęzi psychologii – mindfulness – stosuje się pojęcie flow, czyli przepływu. W chwili gdy jesteś obecny, ze wzrokiem skupionym na widowni, wsłuchany w reakcje publiki i otwarty na to, co przynosi rzeczywistość, przestajesz myśleć poprzez pryzmat osobowości (ego) i zaczynasz płynąć. Jesteś mówiony, jesteś gestykulowany, przychodzą ci do głowy pomysły, których nie planowałeś, stajesz się spontaniczny i kreatywny. Ten stan charakteryzuje mistrzów w każdej dziedzinie, którzy poddają się procesowi twórczemu i są tu i teraz, robiąc „swoje”. O wiele lepiej wypadniesz, mówiąc to, co ci spontanicznie przyjdzie do głowy w trakcie prezentacji, niż jedynie kurczowo trzymając się planu czy określonej (przez to sztucznej) roli.

5. Zrezygnuj z barier.

Jeśli istnieje taka możliwość, nie odgradzaj się od słuchających w żaden sposób. Najlepiej, żebyś mówił do nich bezpośrednio ze sceny, bez barykady stołu, mównicy czy zamontowanego na stałe mikrofonu. To buduje nieświadome bariery, prowokuje dystans i odbiera wystąpieniom naturalną dynamikę. Mozg, któremu nie przedstawia się zmian akcji i wariacji, zacznie zwalniać, co doprowadzi do senności nazywanej w przypadku przemówień publicznych nudą. Również unikniesz tym samym zbyt oficjalnego tonu, co osłabia więź z publiką.

6. Bądź sobą.

Ludzie lepiej zapamiętują historie (mogą je sobie wyobrazić i bardziej je odczuć) oraz budują więzi z mówcami podobnymi do siebie. Dlatego do swego repertuaru dodaj przykłady z własnego życia. To, czego doświadczyłeś na własnej skórze, na pewno stanowiło cenną lekcję, skłoniło do wyciągnięcia wniosków, które będą mogły ochronić innych przed popełnieniem tego samego błędu. Najlepiej, aby dotyczyły one konkretnych, życiowych sytuacji i problemów oraz możliwe rozwiązania. Uczestnicy, odnajdując się w przedstawianej historii, zbliżają się emocjonalnie do prowadzącego i zapamiętują go jako niepowtarzalnego, autentycznego człowieka, a nie tylko jako kolejnego mówcę.

P.S. O tym wszystkim będę mówił już w przyszłym tygodniu na moim flagowym szkoleniu z wystąpień publicznych Lead Train Inspire. Więcej informacji tutaj: http://mateuszgrzesiak.com/lead-train-inspire/

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *